FASOLKI – wymień swojego Grubasa na Golasa lub dwóch

Na fali porównywania jednych gier do innych z mnożnikiem trudnościowym nazwałam Fasolki mikro- Twilightem. Przejawy Twilight Imperium ( ta gra w kosmosie na 12 godzin) objawiają się w istocie samej karcianki* o fasolkach, czyli w handlu i targowaniu się do upadłego.


Autorem Fasolek jest… uwaga, uwaga… Uwe Rosenberg. Tak, to ten od wielkich mózgożernych eurasów , w których można się zagubić i nie odnaleźć, bo tyle dają opcji rozwoju .
Gra powstała w 1995 r. , więc widocznie wtedy Uwe nie był jeszcze aż tak nakierunkowany na tworzenie takich kolosów jak Caverna czy Pola Arle.


Gra to przede wszystkim handel wymienny tudzież oddawanie gratis tego, co nam nie pasuje, żeby jak najkorzystniej sprzedać Fasolki ze swojego pola ( jednego, dwóch lub opcjonalnie trzech). To, ile dostaniemy za dane zbiory wyznacza nam fasolometr. Nic więcej w tej grze się tak naprawdę nie dzieje.















Dialogi nad stołem do gry nawet po wielu rozgrywkach są zabawne, zapewne dlatego, że Fasolki Rosenberga nie dzielą się na szparagową, czerwoną czy w pomidorach.  Mamy tu do czynienia z Golasami, Kowbojami, Pijakami, Piromanami, a każda Fasolka zilustrowana jest w bardzo zabawny sposób. I wygląda to przykładowo tak:

„  - Dam ci Grubasa za dwóch Piromanów.
- Mogę dać jednego Piromana.
- Dobrze, ale dodam wtedy jeszcze Golasa.
- Nie chcę Golasa, mogę chcieć Hipisa.
- To nie. Ktoś inny ma Piromana?
- Poczekaj, przecież mówię, że mam tego Piromana! „                                                                      

I tak dalej. Potyczki psychologiczne, targowanie się, dumping fasolkowy, sojusze i zrywanie kontaktów handlowych. Twilight Imperium jak się patrzy.


To nie jest gra wymagająca czegokolwiek poza humorem i chęcią dobrej zabawy. Niektórym ludziom chyba się wydaje, że Fasolki są durne... Jak ktoś nie lubi lżejszych gier, no to faktycznie. Ale w kategorii gier imprezowych mój top one.

PS. Bardzo intrygująca jest kwestia tej karty. Przyjrzyj się jej uważnie.




Otóż w wersji angielskiej ta Fasolka nazywa się Stinky Bean. W wersji niemieckiej nie wiem dokładnie jak, ale w tłumaczeniu wychodzi Kupniak. A w wersji polskiej to … Grubas?

Niezbadane są pomysły tłumaczy…

OCENA** :
złe/słabe/tyłka nie urywa/dobre/naprawdę dobre/najlepsze


** publikowane oceny są całkowicie subiektywne i nie mają ambicji trendsetterskich

                                                            

Komentarze

  1. Ciekawa sprawa z tym Grubasem! Pozdrawiam, Bea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mandragora już rozpoczęła śledztwo w tej sprawie, o wynikach będziemy informować na bieżąco!

      Usuń
  2. Saubohne- tak się w niemieckim oryginale nazywa nasz piękny Grubas. A to słowo znaczy nie co innego, ale "bób". Więc to raczej angielski tłumacz poszedł za ostro?...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz